ZAGROŻENIA NIEROZERWALNOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ

 


(Fot. pixabay.com)

         „Człowiek stworzony przez Boga w stanie sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego już na początku historii nadużył swej wolności przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć swój cel poza Nim”. To nieposłuszeństwo pierwszego człowieka stało się „grzechem ludzkiego początku na ziemi”. Popełniając ten grzech, człowiek odrzucił dar Boga – pełnię dobra, czyli szczęśliwości nadprzyrodzonej, płynącej z uczestnictwa w Jego własnym życiu, a jednocześnie człowiek sam chciał stać się podobnym do Boga znając dobro i zło i stanowiąc o nim niezależnie od swego Stwórcy. Grzech sprawił rozbicie tej pierwotnej jedności, jaką człowiek cieszył się w stanie sprawiedliwości pierwotnej; jedności z Bogiem, która była źródłem jedności wewnątrz własnego ja oraz we wzajemnym odniesieniu mężczyzny i kobiety (communio personarum).

Wzajemne odniesienie mężczyzny i kobiety, które najpełniej realizuje się w związku małżeńskim, przez grzech zostało zachwiane. Mężczyzna i kobieta zostali dotknięci złem tego grzechu, którego byli sprawcą. Przejawem tego zła jest między innymi pożądliwość ciała, jako swego rodzaju przymus i ograniczenie ducha. Gdy pożądliwość – pożądanie skierowane jest na przykład przez mężczyznę w stronę kobiety, która nie jest jego żoną, jest już cudzołóstwem w sercu. Natomiast złączenie takie jest już grzechem cudzołóstwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Cudzołóstwo jest aktem niewierności, która często staje się przyczyną rozbicia życia małżeńskiego. „U korzeni tych negatywnych objawów często leży skażone pojęcie i przeżywanie wolności, rozumianej nie jako zdolności do realizowania prawdziwego zamysłu Bożego wobec małżeństwa i rodziny, ale jako autonomiczna siła, utwierdzająca w dążeniu do osiągnięcia własnego, egoistycznego dobra, nierzadko przeciw innym. Grzech pociągnął za sobą daleko idące konsekwencje w komunii osób, które papież w swoich katechezach dokładnie wyjaśnia. „Człowiek, którego Bóg stworzył mężczyzną i niewiastą, jest obrazem Bożym wyrażonym w ciele od początku, przy czym mężczyzna i kobieta stanowią dwa różne sposoby ludzkiego bycia ciałem, w jedności tego obrazu”. Ten początek istnienia – bytowania człowieka jako mężczyzny i kobiety, łączy się z objawieniem – i zarazem odkryciem – oblubieńczego sensu ciała. Grzech pożądliwości taki sens ciała wypacza. Pożądać, pożądliwie patrzeć – skazuje na takie doświadczenie sensu ciała,  którym właśnie za sprawą pożądania, przestaje ono być sensem oblubieńczym. Jest więc pożądliwość ograniczeniem i naruszeniem tego sensu. Zatem człowiek pożądając, w sposób mniej lub bardziej wyraźny, doświadcza odejścia od tego sensu ciała, który stoi u podstaw budowania komunii, czyli jedności osób, i to zarówno poza małżeństwem, jak i wtedy, i chyba szczególnie wtedy, gdy te osoby jako mężczyzna i kobieta są wezwani do budowania owej jedności właśnie w ciele, bowiem doświadczenie oblubieńczego sensu ciała jest w szczególny sposób przyporządkowane owemu sakramentalnemu wezwaniu.

~*~

CIAŁO PODDANE POŻĄDLIWOŚCI

(Fot. pixabay.com)

                Człowiek jako osoba nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego. Oblubieńczy sens ciała warunkuje wolność takiego właśnie daru, który urzeczywistnia się przede wszystkim w małżeństwie. Pożądliwość natomiast oznacza zagubienie tej wewnętrznej wolności daru, którym staje się mężczyzna i kobieta w relacji wzajemnego obdarowania sobą, o ile każde z nich samo siebie posiada.

Pożądliwość, która ujawnia się jako swego rodzaju przymus ciała, ogranicza wewnętrznie i zacieśnia samoposiadanie, a przez to uniemożliwia poniekąd wewnętrzną wolność daru. Wraz z tym ulega przyćmieniu piękno ludzkiego ciała, które jest wyrazem ducha. Pozostaje ciało tylko jako przedmiot pożądania oraz jako „teren przywłaszczenia” drugiego człowieka. Pożądliwość sama z siebie nie jest więc zdolna wyzwalać jedności jako komunii osób.

~*~

                Jedność osób podtrzymywana jest przez miłość, natomiast pożądliwość ciała wpływa destrukcyjnie na tę miłość. Zbliżenie i współżycie seksualne wyrosłe z samej pożądliwości ciała jest zaprzeczeniem miłości osób. U jego podstaw stoi bowiem ta znamienna dla samej zmysłowości reakcja ukierunkowana na użycie. A zatem pożądliwość sama z siebie nie jednoczy, ale przywłaszcza. Układ obdarowania zmienia się w układ przywłaszczenia. Trudno więc w takiej sytuacji o integrację komunii osób. Ale komplikuje się ona jeszcze bardziej, gdy przedmiotem pożądania nie jest osoba współmałżonka. Jeśli między takimi dojdzie do zbliżenia cielesnego, możemy mówić o grzechu cudzołóstwa. Cudzołóstwo jest grzechem dlatego, ponieważ stanowi złamanie osobowego przymierza mężczyzny i kobiety. Jest przeciwieństwem relacji oblubieńczej, jest antynomią małżeństwa, które realizuje w sobie międzyosobowe przymierze mężczyzny i kobiety zrodzone z miłości. Cudzołóstwo z istoty swej sprzeciwia się jedności w ciele, jest naruszeniem prawa tej jedności, która jest wyłącznym uprawnieniem małżonków. Jest ono równocześnie radykalnym zafałszowaniem znaku zjednoczenia osób, jakie zostało ukonstytuowane pomiędzy mężczyzną a kobietą, jako małżonkami. Cudzołóstwo jest grzechem, a rację grzeszności, czyli zła moralnego, ustala się na zasadzie przeciwieństwa w stosunku do odnośnego dobra moralnego. W małżeństwie racja ta pozwala się określić tylko na podstawie przeciwieństwa w stosunku do moralnego dobra wierności małżeńskiej, które to dobro w sposób właściwy urzeczywistnianie może być tylko w wyłącznym związku dwojga.

~*~

    Takiego też tylko związku domaga się miłość oblubieńcza, której międzyosobowa struktura kieruje się wewnętrzną prawidłowością komunii osób. Ona to właśnie nadaje istotny sens przymierzu, które jest obrazem i znakiem przymierza łączącego Boga z Jego ludem. A więc ten sam grzech, który może zranić przymierze małżeńskie, staje się obrazem niewierności ludu wobec samego Boga. Odrzucając tę Bożą miłość, człowiek skazuje się na wyniszczenie swojego człowieczeństwa, którego przejawem jest chociażby opisane wyżej cudzołóstwo. Człowiek nie może realizować siebie w pełni przez ciągłą zmianę partnera życia. Postawa taka prowadzi do dezintegracji osoby, bowiem człowiek, który cofa wypowiedziane niegdyś tak, który odżegnuje się od obiecanej wierności, odbiera darowaną niegdyś miłość, odrywa się od fundamentu, na którym opiera się jego własne życie. Pogrąża się w otchłani grzechu, który w pierwszej chwili może wydawać się pociągający, lecz nieuchronnie prowadzi do ontologicznej alienacji, utraty własnej tożsamości, do samozniszczenia. Człowiek, który utracił swoją tożsamość, to człowiek pozbawiony swego człowieczeństwa, to człowiek, który wyrzekł się swojej godności Bożego stworzenia. To człowiek, który nie może stać się zintegrowaną osobą, a więc nie mogący stać się darem, niezdolnym zatem do życia w związku małżeńskim i nieprzygotowany do życia w szerszym społeczeństwie.

~*~

CIAŁO ZNAKIEM GRZECHU

(Fot. pixabay.com)

                Epoka współczesna, życie społeczeństw – zwłaszcza w krajach bogatych i rozwiniętych – pełne są zjawisk, faktów i wydarzeń, które świadczą o sprzeciwianiu się Bogu, Jego planom miłości i świętości.

Zachodzące we współczesnym świecie przemiany gospodarcze, społeczne i kulturalne, wywierają ogromny wpływ na sposób widzenia małżeństwa i rodziny, w wyniku czego wiele par małżeńskich żyje w niepewności co do tego, jakie jest właściwe znaczenie ich wzajemnego związku, a niepewność ta wnosi w ich życie wiele zamętu i cierpienia. Doszło także do tego, że i u chrześcijan zasady, normy moralne i obyczaje, aż dotąd wiernie zachowywane, w ciągu niewielu lat zostały gwałtownie zakwestionowane i wobec tylu rozpowszechnianych poglądów przeciwnych nauce otrzymanej od Kościoła, wielu stawia sobie dziś pytanie, co jeszcze obecnie winni uznawać za prawdę.

~*~

      Te przemiany obyczajowe wpłynęły na deformację człowieka, degradację wartości moralnych, degradację niektórych podstawowych wartości małżeństwa, a szczególnie jego nierozerwalności. Ukształtowana, a właściwie zniewolona przez środki masowego przekazu opinia publiczna, zaatakowała bardzo mocno właśnie nierozerwalność i wierność małżeństwa, domagając się wolności i swobody w dziedzinie życia małżeńskiego, powołując się często na poglądy materialistyczne. Poglądy te nie są odosobnione i znajdują wielu zwolenników nie tylko wśród teoretyków małżeństwa, ale także – a może przede wszystkim – wśród samych małżonków. Jednak „odrzucając twierdzenia, że miłość małżeńska może i powinna trwać aż do śmierci, neguje się zdolność pełnego i ostatecznego daru z siebie, neguje się co najgłębiej ludzkie: wolność i życie duchowe”. Negacja najgłębszych wartości ludzkich, które realizują się w relacji człowiek – Bóg oraz człowiek – człowiek, prowadzi także do negacji i upadku ogólnoludzkich wartości moralnych, czyli do upadku moralności publicznej. Upadek moralności publicznej we wszystkich dziedzinach życia uderza – pośrednio lub wprost – w nierozerwalność instytucji małżeństwa. W parze z tym idzie wzrost liczby rozwodów, zabiegi przeciw poczęciu, zabijanie nienarodzonych i różne pozamałżeńskie związki dwojga lub więcej osób, często tej samej płci. Rozwód, który najbardziej godzi w nierozerwalność małżeństwa, jest coraz łatwiejszy do uzyskania i stopniowo traktowany jako coś normalnego. Sama możliwość rozwodów w prawie cywilnym stwarza sytuację, w której coraz trudniej żyć w trwałym związku małżeńskim.

~*~

       Przemiany cywilizacyjne dotknęły w szczególny sposób społeczności miejskie; gdzie w ramach nowoczesności i postępu życia, zakwestionowano wiele tradycyjnych wartości, w tym – w pewnej przynajmniej mierze – wartości części tradycji religijnych, również określających kształt związku małżeńskiego. Ten kult nowoczesności i miejskości, ukształtował wiele rodzin, w których dominują postawy konsumpcyjne, negujące kultywowanie wartości ogólnospołecznych, narodowych i religijnych, a ukierunkowane raczej na pomnażanie dóbr materialnych. Kult miejskości, to także grzechy przeciw miłości i życiu, przedstawiane jako przykłady postępu i emancypacji. Są to jedna stare formy egoizmu, przedstawione w nowym kontekście kulturowym.

~*~

                Epoka współczesna, to czas wielu przeciwstawnych i walczących ze sobą poglądów, ale walka toczy się nie tylko między ideami, które są wytworem ludzkiej myśli. Przez współczesną cywilizację idzie szeroką falą spór z samym Stwórcą i z Chrystusem – Odkupicielem; spór o jedność i nienaruszalność życia ludzkiego oraz miłości człowieka.

~*~

Źródło: "ZATROSKANY O CZŁOWIEKA I ŚWIAT 

Nauczanie Etyczno Społeczne Jana Pawła II"; 

Praca zbiorowa pod redakcją Ks. Henryka Skorowskiego


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SENS WIERNOŚCI I TRWAŁOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ

WITAJ...